Włosowa aktualizacja, zmiany w pielęgnacji oraz pytania do Was :)

wtorek, października 18, 2016

Witam Was kochane! :)

Moje włosy na przestrzeni ostatnich prawie dwóch lat przeszły, oraz mogę stwierdzić, że nadal przechodzą, dużą metamorfozę. Te z Was, które śledzą mojego bloga i zaglądają na niego regularnie pewnie będą wiedziały o co chodzi. Dla tych, którzy są tu po raz pierwszy, nie pamiętają moich podsumowań pielęgnacyjnych, bądź aż tak się w nie nie zagłębiają przygotowałam streszczenie tego co działo się na mojej głowie od 2014 roku do dziś. Zapraszam Was serdecznie do lektury. :)

Moje włosy dość mocno się kiedyś kręciły. Tworzyły od połowy głowy czasem mniejsze, czasem większe kręciołki. Zależało to zazwyczaj od pielęgnacji jaką im serwowałam, ale niekiedy po prostu od warunków pogodowych czy też od humoru moich włosów. ;) Ostatnie zdjęcie moich długich, poskręcanych ładnie loczków umieściłam w poście dotyczącym podsumowania pielęgnacji, a tak prezentowały się MOJE WŁOSY W PAŹDZIERNIKU 2014.

Ponieważ stan moich włosów na jakiejś 3/4 ich długości nie był zadowalający a końcówki były zniszczone postanowiłam skrócić drastycznie moją fryzurę. Nie tylko to przyczyniło się do mojej decyzji. Muszę przyznać, że byłam już zmęczona długością włosów i tym, że ich ciężar sprawiał, że po krótkiej chwili od umycia zwisały niczym smętne strąki. Nie wyglądało to już zbyt estetycznie. Wszystkie te czynniki sprawiły, że skróciłam włosy do ramion! Liczyłam na to, że zdrowe i bardziej gęste oraz lżejsze będą lepiej się kręcić. Jakże się pomyliłam! Tak wyglądały MOJE WŁOSY W LUTYM 2015.

Fryzura zupełnie przestała się skręcać, po ugniataniu włosy wyglądały jak nieumyte, tłuste i bez życia. Zaprzestałam więc w końcu swojej walki o skręt i zaczęłam nosić je wyczesane zupełnie na prosto, tak jak sobie tego życzyły. Nie używałam żadnych stylizatorów, nie prostowałam włosów ani niczym ich nie wygładzałam. Po prostu naturalnie były jak druty. Nie reagowały również na wilgoć na dworze czy padający deszcz. Nie wykazywały najmniejszej ochoty do kręcenia się ani nawet falowania. Kiedy już trochę podrosły, stały się całkiem zdrowe i niezniszczone zaczęły nawet ładnie się prezentować. Po roku od ostrego cięcia MOJE WŁOSY W LUTYM 2016.

W końcu zatęskniłam jednak za moimi kręciołkami. W tym miesiącu postanowiłam powalczyć o wydobycie ich ponownego skrętu. Znudzona moją prostą i ściętą pod linijką fryzurą udałam się do fryzjera. Ścieniowałam lekko moje włosy z myślą, że może kiedy staną się lżejsze będą miały więcej zapału do kręcenia. Przed cięciem dokładnie oczyściłam pukle z ewentualnych silikonów itp. oblepiaczy, które mogły nadbudować się na włosach i tym samym obciążać je nie pozwalając na wydobycie loczków czy fal. Niestety, ale okazało się, że jakaś warstwa na nich była, ponieważ po tygodniu mycia ostrym detergentem moje włosy stały się dużo widoczniej puszyste i lżejsze. Było to widoczne gołym okiem. Pomimo tego, że zmyłam z nich oblepiacze nie zaczęły się nawet falować.
Po cieniowaniu również żadnych spektakularnych efektów nie było. Warstwa, która została najbardziej skrócona najlepiej wydobyła lekkie fale. Warstwy dłuższe oraz najdłuższe były właściwie proste. Zobaczcie same jak w tej chwili wyglądają moje włosy. Można powiedzieć, że są to leciutkie fale, nic więcej.


Na zdjęciu pierwszym włosy są już suche. Były stylizowane ugniataniem na mokro bez użycia żadnego stylizatora. Wyschły same, naturalnie, bez suszarki. Dodam, że suszarka z dyfuzorem oraz glutek z siemienia lnianego nie polepszają sytuacji. Próbowałam.

Na zdjęciu drugim włosy są lekko rozczesane. Tworzą wtedy lekkie, ale bardzo nieregularne fale, są bardziej puszyste i mają większą objętość, nie wyglądają na nieumyte i nie są oklapnięte jak w przypadku pierwszego zdjęcia. Moim zdaniem lepszy wygląd uzyskuję jednak je rozczesując po wyschnięciu.

A jak Wy sądzicie? Która wersja podoba się Wam bardziej? A może miałybyście dla mnie jakieś rady co do wydobycia skrętu na moich włosach? Czy sądzicie, że jeszcze mocniejsze i krótsze cieniowanie spowodowałoby ich lepsze kręcenie się? Czekam na Wasze opinie i dobre rady. Wiem, że mogę na Was liczyć! :)

Na pewno zmieniam pielęgnację włosów diametralnie. Skoro już pozbyłam się z nich silikonów to nie zamierzam na razie wracać do kosmetyków z tymi trudnozmywalnymi substancjami. Wróciłam pamięcią do moich planów z początków włosomaniactwa kiedy to moje włosy się kręciły. Może to pielęgnacja sprawiała również, że wyglądały w taki właśnie sposób. Nie wiem, ale muszę spróbować. Na pewno nie zaszkodzi. Do łask wracają więc kosmetyki bezsilikonowe, nawilżające, aloesowe, delikatne, rozcieńczane szampony, olejowanie oraz wcierki na skalp. Oby udało mi się jakoś sprowokować skręt, a jeśli nie to chociaż zagęścić moje włoski. Plan pielęgnacji jeszcze cały czas układam i zbieram odpowiednie kosmetyki. Wkrótce dam Wam znać w oddzielnym poście czego będę używała. A może jeszcze Wy miałybyście jakieś pomysły w kwestii doboru produktów? Czekam na Wasze dobre rady.

Mam nadzieję, że chociaż części z Was udało się dobrnąć do końca mojego wpisu. ;) Tym, które zostały do końca serdecznie dziękuję i przesyłam buziaki! :* Trzymajcie się kochane! Papa! :)

Inne posty na podobny temat:

13 komentarze

  1. Koleżanka mojej młodej ma loki i używała jakiejś odżywki z Nivea, która miała aplikator jak płyn do mycia naczyń :D Mówiła, że dobrze wpływa na skręt loków, ale ja nie wiem, bo moje są jedynie lekko falowane, gdy rozpuszcze warkocze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak płyn do mycia naczyć to pewnie Flexible Curls :D U mnie cudów nie zdziałał, ale jest w przystępnej cenie, a i skład jest bezpieczny więc zawsze można wypróbować :)

      Usuń
  2. na pewno cieniowane poprawia skręt. mi ostatnio na lepsze definiowanie skrętu pomaga serum od Dove. Super też działało w lato...nie suszenie włosów suszarką, ale teraz to już niemożliwe... skręt mam w sumie jak miałam, ale moje włosy zmieniły... kolor i z rudych wyblakły mi na blond. podobno częste ich farbowanie nie miało na to wpływu, i włosy tak po prostu mogą zmieniać kolor (kiedyś myślałam, że tylko na siwe lub kiedy w dzieciństwie coraz bardziej ciemnieją). Fajny wpis ja szykuję troszkę podobny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się podoba druga wersja rozczesana <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładne, naturalne fale ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wersja rozczesana dla mnie wygląda trochę lepiej, nabiera objętości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przebrnęłam przez całość! :D Z dużą ciekawością, bo typ włosów mam podobny. Rozumiem Kasiu Twoją chęć pozbycia się silikonów, szczególnie, że wcześniej taka pielęgnacja odpowiadała Twoim włosom, ale sama używam ich z dobrym skutkiem więc i moje "porady" je obejmują. Moim włosom też służy rozczesanie po umyciu i wyschnięciu (co prawda są wtedy kupką siana, ale tylko chwilowo), psikam je wtedy mgiełką z samych humektantów (DIY), nakładam od dołu odżywkę Ziaji (Intensywna Odbudowa) albo Inebrya bez spłukiwania i zawiajam na noc w ślimaczka (tego na pewno znasz). Mgiełka sprawia, że włosy są lekko wilgotne - optymalnie, żeby mieć tendencję do skrętu. Próbowałaś podobnej koncepcji?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio zrobilam maske z pudrem amla (lyzeczka maski bez oblepiaczy plus lyzeczka amli w proszku) i loki ruuuulony wrocily! Troche przesusza wiec trzeba mocno nawilzac ale efekt jest. 😀

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio zrobilam maske z pudrem amla (lyzeczka maski bez oblepiaczy plus lyzeczka amli w proszku) i loki ruuuulony wrocily! Troche przesusza wiec trzeba mocno nawilzac ale efekt jest. 😀

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jestem pierwszy raz na Twoim blogu i nie widziałam nigdy w jakim stanie były wcześniej. W październiku (udałam się zobaczyć ten post) miały bardzo ładny skręt, teraz faktycznie gdzieś się zapodział. Nie znam się na włosach kręconych, gdyż mam swoje proste jak drut ;) Bardziej podobają mi się włosy z drugiego zdjęcia, gdyż mają więcej objętości.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oba zdjęcia moim zdaniem prezentują piękne włosy :) U mnie z objętością jest bardzo słabo, ale borykam się ze sporym wypadaniem :(

    OdpowiedzUsuń