Bieg na 6 łap - kolejna schroniskowa akcja! :)

poniedziałek, maja 23, 2016

Hej kochani! :)

Chciałabym opowiedzieć Wam dziś o akcji, w której brałam udział w sobotę (21.05.). Była to kolejna akcja organizowana przez schronisko dla bezdomnych zwierząt w moim mieście. Może pamiętacie post, w którym pisałam Wam o Majówce z Czterema Łapami, w której miałam przyjemność uczestniczyć. Była to wizyta budząca wiele skrajnych emocji. Tym razem było troszkę inaczej, bardziej dynamicznie i pozytywnie. Zobaczcie sami! :)

Akcja "Bieg na 6 łap" to wydarzenie, w którym mogły wziąć udział osoby, które wcześniej zgłosiły taką chęć poprzez formularz na Facebooku schroniska. Można było zarezerwować sobie spacer (trasa 2km) lub bieg (trasa 5km) z pieskiem z listy albo zdać się na łut szczęścia i przejść się lub przebiec ze zwierzakiem, który akurat nam przypadnie.

Ja z moim Ł. zapisaliśmy się szybciutko i dzięki temu byliśmy w pierwszej dziesiątce. Piesków nie rezerwowaliśmy, także byliśmy bardzo ciekawi  jacy kompani nam się trafią.

Gdy przybyliśmy na miejsce okazało się, że jest już naprawdę wiele osób chętnych na spacerki oraz bieganie z psiakami. Ucieszył nas ten fakt! :)

Po wejściu na teren schroniska przekazaliśmy karmę dla piesków i udaliśmy się do rejestracji. Miłe panie przydzieliły nam dwa zwierzaki. Ja pod opiekę otrzymałam psa o imieniu Edi, mój narzeczony miał suczkę o imieniu Lejdi (tak wabiła się moja sunia, która odeszła rok temu).

Mój podopieczny był raczej wycofany, nie bardzo zwracał na mnie uwagę, szliśmy po prostu na spacer, ale jakby nie razem.



Suczka mojego Ł. była bardzo, ale to bardzo płochliwa, najlepiej zerwałaby się ze smyczy i uciekła w siną dal. Musiała doznać wielkiej szkody ze strony człowieka. :(


Gdy już odprowadziliśmy nasze pieski do swoich boksów pomyśleliśmy żeby wziąć na spacerek jeszcze dwa. Kilka czekało na swoją kolej, więc z ochotą wzięliśmy je na smyczki.

Tym razem moją towarzyszką była Nana, suczka rasy husky, mój narzeczony otrzymał jako kompana młodego pieska, kundelka, którego niestety imienia nie mogę sobie przypomnieć.

Moja psina była przemiła i dość spokojna (troszkę ciągnęła od połowy spacerku).




Natomiast piesiek mojego narzeczonego okazał się niesamowicie rozwydrzonym dzieciakiem. ;) Skakał, nie chciał iść na smyczy, trochę się przekomarzał i był ogólnie niesforny. Ale dzieciaki tak mają, więc trzeba mu było to wybaczyć. W końcu się przekonał i szedł w miarę pokornie. ;)


Żałujemy, że mogliśmy wyprowadzić tylko po dwa pieski. Była to dla nas bowiem prawdziwa przyjemność. Mamy nadzieję, że dla psiaków również. Chociaż tak możemy zaangażować się w pomoc dla bezdomniaków.

Wizyta w schronisku jest z jednej strony przykrym i dużo dającym do myślenia doświadczeniem, ale sądzę, że nie warto się przed tym chronić i odcinać, tylko przezwyciężyć emocje, które temu towarzyszą i spróbować chociaż w taki sposób pomóc tym porzuconym, pragnącym tylko i wyłącznie miłości człowieka zwierzętom.

Pozdrawiam! Papa! :)

Inne posty na podobny temat:

2 komentarze

  1. Uwielbiam psy i chętnie również uczestniczę w takich akcjach <3 Brawooo Ty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem warto pomagać potrzebującym zwierzaczkom. Dzięki kochana za miłe słowa. :):*

      Usuń