Malinki na ustach czyli balsam ochronny z ekstraktem Dictamelia od Bioselect
wtorek, maja 05, 2015Hej kochane :)
Na wstępie chciałabym się Wam do czegoś przyznać. Jestem uzależniona... od pomadek ochronnych do ust :P Jest to ten rodzaj kosmetyku, bez którego nie wyobrażam sobie normalnego funkcjonowania. Zawsze, ale to zawsze mam w domu chociaż jedną pomadkę czy balsam do ust. Po prostu kilka (czy kilkadziesiąt?) razy w ciągu dnia smaruję moje wargi, ponieważ się tego same ode mnie dopominają. Podczas zimnych jesiennych dni, a tym bardziej podczas zimowych mrozów moje usta wręcz krzyczą o nawilżenie czy natłuszczenie. Natomiast gdy tylko nadchodzi wiosna i lato, gdy wraca do nas ciepłe, a później wręcz gorące i wysuszające powietrze, moje wargi również wymagają odpowiedniej dbałości i pielęgnacji. Bez tego wyglądają brzydko, są spierzchnięte i suche. Wygląda więc na to, że pomadka ochronna jest mi niezbędna przez okrągły rok i dlatego też najzwyczajniej w świecie się od tego specyfiku uzależniłam.
Jakiś czas temu testowałam zupełną dla mnie nowość wśród pomadkowych ochraniaczy, a był to balsam do ust malinowy z ekstraktem Dictamelia firmy Bioselect. Wygląd opakowania, kuszący owoc w nazwie oraz mało znany mi ekstrakt sprawiły, że nabrałam ogromnej ochoty na wypróbowanie tego cudeńka. Jak zadziałało i czy cudeńkiem się faktycznie okazało? Przeczytacie o tym w poniższym poście. Zapraszam :)
Naturalny balsam do ust o słodkim smaku soczystej maliny. Balsam intensywnie pielęgnuje delikatną skórę na ustach, zmiękcza i nawilża. Unikalna kompozycja Dictamelia łącząca właściwości greckich specjałów - oliwy z oliwek i lebiodki kreteńskiej - zapewnia regenerację spierzchniętych i spękanych ust oraz ochronę przed uszkodzeniami.
Receptura zawiera najlepsze naturalne składniki:
- odżywcze masło shea, które wygładza naskórek i zachowuje nawilżenie,
- wosk pszczeli, który nadaje ustom kuszący blask i miękkość,
- ekstrakt Dictamelia, który przyspiesza gojenie uszkodzeń naskórka i zapobiega pierzchnięciu i pękaniu ust,
- witaminę E o działaniu odmładzającym.
Malinowy balsam do ust jest przyjemny w użyciu i całkowicie bezpieczny – nie zawiera szkodliwych składników.
Certyfikat ICEA / IT 55 BC No 066. Nie zawiera silikonów i pochodnych ropy naftowej, etoksylatów, glikolu propylenowego, PEG-ów oraz niebezpiecznych konserwantów (m.in. parabenów, Disodium EDTA, Imidazolidinyl Urea). Minimum 95% składników pochodzenia naturalnego. 45,29% składników organicznych.
Oleyl Alcohol, Ricinus Communis (castor) Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride*, Candelilla Cera (Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax), Butyrospermum Parkii (Shea ) Butter*, Jojoba Estres, Copernicia Cerifera Cera (Carnauba Wax), Glyceryl Hydrogenated Rosinate, Cera Alba (Beeswax)*, Hydrogenated Olive Oil Cetyl Estres, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter*, Aroma (Flavor), Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Sorbic Acid , Origanum Dictamnus Flower/Leaf/ Stem Extract*, Helianthus annus (Sunflower) Seed Oil*, Tocopherol , Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract*, Erythritol, Stevia Rebaudiana Extract, Geraniol, Citronellol
* składniki pochodzące z organicznych upraw
Balsam ochronny do ust kupimy z powodzeniem w sklepie internetowym Helfy.pl oraz w sklepach stacjonarnych Helfy, których listę znajdziecie tutaj (KLIK). Balsam kosztuje 15zł / 4g.
Opakowanie balsamu do ust jest bardzo ciekawe. Swoją kolorystyką przykuwa uwagę i zachęca do sprawdzenia co takiego kryje się w tym sztyfcie, ale generalnie kształt, rozmiar i materiał, z którego jest wykonane jest identyczne jak większości produktów tego typu.
Zaskakujące jest to, co znajduje się pod "przykrywką" pomadki. Ciemnozielone napisy na białym tle sztyftu informują nas o nazwie produktu, o ekstrakcie Dictamelia oraz mówią o prawie 100% naturalności kosmetyku. Fajna i oryginalna sprawa.
Balsam wykręca się tak jak zwykłą szminkę. Po rozkręceniu naszym oczom przedstawia się sztyft o mocno ściętej końcówce, który ma kolor brudnożółty. Po posmarowaniu ust czujemy, że konsystencja kosmetyku jest dość zbita, tłustawa i treściwa. Aplikacja balsamu nie jest utrudniona, ładnie rozprowadza się go na wargach, pozostawia lekki film, ale nie jest on duszący ani przeszkadzający w żadnym stopniu. Balsam ma ładny, delikatny, bardzo naturalny zapach. Nie kojarzy mi się on za żadne skarby z aromatem malin. Wąchając tą pomadkę czuję kredki lub ołówki :P Dla mnie jest to taki właśnie zapach, który bardzo mi się z resztą podoba :) Smak kosmetyku też nie ma nic wspólnego ze słodyczą malin, co obiecuje nam jego producent w swoim opisie. Powiedziałabym, że pomadka jest po prostu bez żadnego smaku. Mi to osobiście nie przeszkadza, ponieważ wolę właśnie takie bezsmakowe produkty do pielęgnacji ust.
Działanie tego balsamu oceniam na bardzo dobre. Pomógł mi z problemem spierzchniętych i wysuszonych ust, z którym borykałam się od jakiegoś czasu. Po regularnym stosowaniu tego kosmetyku (używałam go intensywnie przez około 1,5 miesiąca) dziś mogę się pochwalić ładnymi, gładkimi wargami bez suchych skórek i bez żadnych objawów szorstkości. Szkoda, że ten "ołówkowy" balsamik już mi się skończył. Na pewno do niego wrócę za jakiś czas, ponieważ okazał się u mnie hitem pośród kosmetyków do pielęgnacji i ochrony ust. Polecam Wam jego wypróbowanie :)
Jestem ciekawa, czy tylko ja jestem uzależniona od pomadek ochronnych, czy może któraś z Was również może się do tego przyznać? Jeżeli macie odwagę, to przyznawajcie się w komentarzach pod tym postem. Będę Wam wdzięczna jeśli dowiem się, że nie jestem z tym sama :P
Buziaki i całusy ;)
11 komentarze
Ja też uwielbiam wszelkie mazidelka do ust. Ten balsam ma świetny skład.
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję tej pomadki. A stosowałaś kiedyś Regenerum do ust? Świetne jest!
OdpowiedzUsuńTakie balsamy czy pomadki zlizuję więc rzadko używam bo nie maja kiedy działać na ustach :)
OdpowiedzUsuńNie znam firmy niestety, ale fajnie, że się spisuje ;) A uzależnienie? Phi! Takie możesz mieć :D
OdpowiedzUsuńJa jestem wierna pomadkom Sylveco:)
OdpowiedzUsuńja mam romans z eos'em ^^
OdpowiedzUsuńNie jesteś sama :* Też lubię pomadki :D
OdpowiedzUsuńnie widziałam go wcześniej, ale wszystkie pomadki są u mnie mile widziane i chętnie je zużywam :)
OdpowiedzUsuńMam wersję cherry af kors :D czeka na swą kolej :)
OdpowiedzUsuńA moim hitem jest zwykły krem Niea, chyba najbardziej uniwersalny kosmetyk ever :) Choć pomadki ochronne uwielbiam i tę chętnie wypróbuję.
OdpowiedzUsuńkusi, kusi :) a maliny lubię ;) szkoda tylko, ze nimi nie pachnie
OdpowiedzUsuń