Kozieradka - moja przygoda z wcierką oraz jej rezultaty

sobota, marca 08, 2014

Hej :)

Przyszła pora na podsumowanie miesiąca z wcierką z kozieradki. Był to dla mnie (i jak się okazało nie tylko dla mnie) wyjątkowo nużący, męczący oraz, nie ukrywajmy, śmierdzący miesiąc :P Kto stosował tą wcierkę, dokładnie wie o czym piszę ;) Na początek parę słów o samej kozieradce.


Źródło

Kozieradka pospolita (lekarska) zwana także bożą trawką jest rośliną leczniczą. Kwitnie w czerwcu oraz w lipcu. Jest ona rośliną miododajną. Jej nasiona posiadają dużą zawartość śluzu polisacharydowego, którego zawartość przekracza nawet 40%. Poza tym nasiona zawierają tłuszcze, saponiny steroidowe i estry saponin z białkami, białka roślinne, śladowe ilości olejków eterycznych, flawonoidy, cholina, lecytyna, witaminy PP, F oraz D.

Działanie

Kozieradka przyjmowana doustnie działa osłaniająco i przeciwzapalnie na błonę śluzową przewodu pokarmowego. Stosowana na skórę pomaga w chorobie wrzodowej i w stanach zapalnych skóry.  Nasiona kozieradki mogą również przyczyniać się do obniżenia poziomu cholesterolu i cukru we krwi. Ma ona także właściwości przeciwzapalne, żółciopędne, rozkurczowe, poprawiające samopoczucie, żółciotwórcze, pobudzające wydzielanie soku trzustkowego, żołądkowego i jelitowego, wzmacniające, usprawniające wchłanianie pokarmów, regulujące wypróżnienia, pobudzające regenerację wszystkich tkanek, mlekopędne, moczopędne, przeciwalergiczne.

Zastosowanie

Młode liście oraz kiełki kozieradki jada się jako warzywa, a suszonych używa się do wzbogacania smaku gotowych dań (mają one gorzkawy posmak oraz bardzo silny zapach). Nasiona są używane jako przyprawa zwana kozieradką (m.in. do przygotowania zalew do marynat, proszku curry, makaronów, pieczywa i potraw mięsnych). Spożywanie nawet niewielkich ilości kozieradki może powodować to, iż nasz mocz oraz pot będzie miał zapach curry lub syropu klonowego.
Roślina ta wykorzystywana jest w celach kosmetycznych (produkcja maseczek do pielęgnacji cery zniszczonej, przewrażliwionej i suchej, a także cery z trądzikiem).

My, włosomaniaczki, znamy ją głównie z tego, że świetnie sprawdza się jako środek na porost włosów :) Wiele czytałam o wcierce z kozieradki i w lutym postanowiłam ją przetestować na sobie. Poniżej opiszę Wam, jak ją stosowałam i jakie dała u mnie efekty.

Wcierkę kozieradkową sporządzałam codziennie wieczorem zalewając jedną łyżeczkę sproszkowanych jej nasion około 3/4 szklanki wrzącej wody.


Następnie mieszałam, przykrywałam i pozostawiałam na 15 minut, aby się zaparzyła. Kolejnym krokiem było otwarcie słoiczka i poczekanie, aż przygotowany roztwór się wystudzi. Gdy to już nastąpiło wciągałam napar (bez osadu z dna) w grubą strzykawkę i nakładałam go na skórę głowy. Starałam się, żeby pokryć substancją całą powierzchnię skalpu. Po aplikacji wcierki robiłam krótki masażyk głowy. Wcierkę zostawiałam do rana, po czym jak zwykle myłam włosy. Kozieradkę stosowałam tylko raz dziennie (tak jak pisałam, nakładając ją wieczorem).
Włosy przy głowie (czyli tam, gdzie została zaaplikowana wcierka) robiły się usztywnione oraz odbite od nasady. Na skórze kozieradka zachowywała się bardzo ładnie, nie powodując żadnych podrażnień. Jeżeli chodzi o jej zapach, to już przed zastosowaniem miałam obawy, że się do niego nie przyzwyczaję za żadne skarby. Tak też właśnie było. Nie chcę nikogo zrażać, ale ta wcierka niesamowicie śmierdzi! Dla mnie zapach był trudny do zniesienia. Domownicy również bardzo się na niego skarżyli, ponieważ jego intensywność jest naprawdę bardzo duża. Fetor jaki rozsiewałam po całym domu nie był dla nikogo przyjemny. Zawzięłam się jednak i przemęczyłam siebie oraz moje pobliskie otoczenie ;) Wytrwałam z kozieradką na głowie codziennie przez cały luty. Jestem z siebie dumna :) Najważniejsze, że dało to efekty! Po miesiącu mój przyrost włosów osiągnął 1,5cm :) Jak na mnie to sporo. Pomimo tego nie mam zamiaru zbyt szybko wracać do pielęgnacji kozieradką. Jej smrodku mam serdecznie dość na dłuższy czas :P Całe szczęście, że zdecydowałam się na nakładanie tej wcierki jeszcze w chłodniejszym miesiącu. Nie wyobrażam sobie jej stosowania w okresie np. letnim, ponieważ gdy skóra głowy choć trochę nam się spoci, na kilometr czuć od nas parujący kozieradkowy aromacik rosołu z dodatkiem Maggi. Wysmrodzone miałam także ciuchy (szczególnie szalik i kurtkę, które prałam co tydzień). O poszewkach na poduszkę nie wspomnę (miałam ochotę zmieniać je po każdej nocy :P). No, ale jakoś przetrwałam i dzięki kozieradce mam 1,5cm dłuższe włosy po lutym :) Generalnie polecam stosowanie tej wcierki, ponieważ działa!

Jestem bardzo ciekawa jakie Wy miałyście doświadczenia z tym śmierdzielem ;) Stosowałyście? Uzyskałyście zadowalające efekty? Czy może zapach kozieradki był dla Was zbyt intensywny? Zostawiajcie komentarze! Chętnie przeczytam o Waszych doznaniach :)






Inne posty na podobny temat:

32 komentarze

  1. Nie stosowałam takiej metody i jestem zadowolona :) Jestem ciekawa tylko zapachu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach jest dość interesujący ale nieinwazyjny. Mi się spodobał.

      Usuń
  2. Już raz robiłam podejście do kozieradki,ale nie wiem dlaczego ale przerwałam kurację.Dam jej jeszcze jedną szance ale to dopiero w maju,bo teraz stosuje seboradin a w kwietniu zabierzam używać wody brzozowej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie nie śmierdziała aż tak strasznie. Za jakieś 1,5 tygodnia kończę kurację i szybko do niej nie wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  4. JA używam kuracji z bioxine :D

    OdpowiedzUsuń
  5. przyrost super, ja też wcieram :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały sposób na porost włosów! Wcierając co dwa dni mój przyrost osiągnął 2 cm na miesiąc:) Dodatkowo przedłuża świeżość włosów, a zapach mi aż tak nie przeszkadzał, nie wyczuwałam go na włosach:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja to takich cudów nie używam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. no przyznam Ci rację, że zapach kozieradki nienależny do tych najpiękniejszych ;) używałam jej tylko przez niecałe 2 tygodnie, ale chyba jeszcze raz się na nią skuszę na dłużej skoro takie efekty są :)

    OdpowiedzUsuń
  9. za względu na zapach chyba jednak bym się nie zdecydowała

    OdpowiedzUsuń
  10. nie jestem taka wytrwała nie dałabym rady wąchac tego smrodku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że nie dam rady, ale myliłam się :)

      Usuń
  11. totalnie nie znam się na takich produktach i pierwszy raz słyszę tą nazwę :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Używałam, ale tylko maksymalnie 3 razy w tygodniu na kilka godzin przed myciem. Za pierwszym razem efekt super, za drugim już się zraziłam i pewnie do niej nie wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  13. miałam, stosowałam chyba tydzień ale poległam.... nie mogłam znieść jej zapachu dla mnie był straszny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ledwo dałam radę, ale jednak mi się udało :) Moja silna wola jest chyba mocniejsza, niż myślałam :)

      Usuń
  14. Muszę nareszcie śmierdzielka spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja z kozieradką wytrzymałam tydzień i dałam sobie spokój. :D zapachu nie zniosłam, więc naprawdę podziwiam za wytrwałość! :) Dziewczyny na wizażu pisały, ze dodają kawę, żeby nie śmierdziała... brzmi kusząco, jak wetrę wszystko inne, w co się zaopatrzyłam, to postaram się wrócić do małego rosołku. :) Jeszcze raz gratuluję systematyczności, godna podziwu mimo tylu przeciwności ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. za granicą niestety nie można tego dostać ;< muszę pamiętać przy kolejnej wizycie w Polsce :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziewczyny! Zapach kozieradki naprawdę da się znieść! Myślę, że przetrwają z nim przede wszystkim Tę, których problemem są nie krótkie, ale rzadkie włosy. Stosowałam kozieradkę przez 3 miesiące i nigdy wcześniej nie przybyło mi tylu włosów na głowie. U nasady włosów nad czołem dosłownie szczotka z młodych włosów. To naprawdę działa. Od dziś zamierzam przetestować swoje nastoletnie dziecię z kłopotami trądzikowymi. Pozdrawiam Wszystkich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jak często stosowałaś? codziennie?

      Usuń
  18. Chciałabym zacząć wcierać kozieradkę w skalp, ponieważ bardzo wypadają mi włosy, jednak używam również minoxidilu 5%, dokładnie jest to rogaina w piance, czy wiesz może, czy można używać tych dwóch preparatów razem? rogaine stosuję dwa razy dziennie, rano i wieczorem, natomiast kozieradkę chciałabym wcierać w ciągu dnia.
    Na ile mniej więcej dni powinna mi wystarczyć wcierka przygotowana z 1 łyżeczki kozieradki, na 3/4 szkl wody?
    Z góry dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przyrost 1,5 cm to znaczy ze +1,5 czy łącznie?

    OdpowiedzUsuń
  20. Żeby zapach aż tak nie przeszkadzał proponuje dodać 2, 3 krople olejku z drzewa herbacianego, ma właściwości bakteriobójcze wiec przedłuży termin ważności wcierki (jeżeli nie chce nam się parzyć codziennie ) i zapach będzie łatwiejszy do zniesienia ;) ja dodaje do szamponu z orzechów pioracych bo też nie pachnie fiołkami i dodatkowo myślę że olejek pomaga na mój podrażniony skalp

    OdpowiedzUsuń
  21. Długo zajęło mi to, aby zdecydować się ją przetestować. Wystraszona komentarzami o smrodzie tego preparatu nie pałałam do niego jakąś chęcią.

    Jednak moje włosy rosły bardzo wolno. Żadne kosmetyki, ani zabiegi fryzjerskie nie pomagały. Więc w akcie desperacji złapałam za smroda :P

    Okazało się jednak, że nie jest aż tak źle - smród jest znośny. A przynajmniej warty efektów.

    Włosy zaczęły rosnąć jak szalone, a przy tym stały się elastyczne i lśniące. Ich kondycja zdecydowanie się poprawiła. Także ze swojej strony polecam!

    OdpowiedzUsuń
  22. Kozieradka jest świetna na poprawę kondycji włosów. Moje włosy dość często wypadały mi i zauważyłam pierwsze prześwity zwłaszcza w okolicach czoła. Znajoma poradziła mi abym zrobiła miksturę z wody i kozieradki, którą następnie przelałam do atomizera i pryskałam włosy przed każdym myciem. Efekty są rewelacyjne!

    OdpowiedzUsuń
  23. Kozieradka działa niesamowicie i mogę to potwierdzić z własnego doświadczenia!

    OdpowiedzUsuń