Yankee Candle - Serengeti Sunset - tajemniczy aromat zachodu słońca na dzikiej sawannie :)
sobota, stycznia 30, 2016
Cześć dziewczyny :)
W tym tygodniu testowałam kolejny wosk firmy Yankee Candle. Byłam tym zapachem tak podekscytowana, że już dosłownie nie mogłam się doczekać kiedy go tylko odpalę. Ale czy mój zachwyt nie był przypadkiem przedwczesny? Jak pachniał wosk po rozpaleniu? Do odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do dalszej części posta :)
Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Uwodzicielski aromat słodkich owoców, cytrusów, kwiatów lotosu i bursztynu przenoszący nas na afrykańskie Serengeti o zachodzie słońca.
Wosk Serengeti Sunset można kupić najłatwiej w sklepach internetowych. Ja zaopatruję się najczęściej w sklepie Goodies.pl gdzie wszystkie woski kosztują 8zł / szt.
Etykietka tego wosku jest prześliczna. Przedstawia nam majestatyczny zachód słońca na afrykańskiej sawannie. W tle oczywiście wosk, który swym pomarańczowym kolorem przywodzi na myśl właśnie zachodzące słoneczko. Cudo!
Przed odpaleniem w wosku wyczuwałam słodkie pomarańcze oraz lekką nutę owoców cytrusowych. Połączenie tych dwóch aromatów dało naprawdę fajny i świeży zapach. Ma on jednak w sobie jeszcze coś, jakąś tajemniczość, którą jest zapewne woń kwiatów lotosu i bursztynu, czego mogę się tylko domyślać ;)
Miałam co do tego wosku wielkie oczekiwania, myślałam nawet, że będę pragnęła mieć dużą świecę Serengeti Sunset. Po odpaleniu wosku w kominku i po jego całkowitym rozgrzaniu okazało się jednak, że zapach nieco różni się od tego, który czuć "na sucho". Przede wszystkim jest bardziej intensywny, może nie tyle duszący, ale drapiący w gardło. Nie jest on jednak nieprzyjemnym aromatem. Czuć to specyficzne połączenie pomarańczek, cytryn oraz tych pozostałych tajemniczych składników. Daje to mieszankę naprawdę ciekawą i otulającą całe mieszkanie. Tak, ja rzekłabym, że otulającą, choć jest to wosk z linii fresh. Długo jednak z tym zapachem nie dało się wytrzymać. Po jakichś 30 minutach musiałam zgasić kominek. Po uspokojeniu się zapachu stał się on super ładny, przyjemny dla nosa i wypełniający zakamarki już tylko pokoju, w którym był palony, ekskluzywną wonią. Czy zdecyduję się na świecę Serengeti Sunset? Jeszcze nie wiem, ale jak na razie tego całkowicie nie wykluczam ;)
Buziaczki :*
W tym tygodniu testowałam kolejny wosk firmy Yankee Candle. Byłam tym zapachem tak podekscytowana, że już dosłownie nie mogłam się doczekać kiedy go tylko odpalę. Ale czy mój zachwyt nie był przypadkiem przedwczesny? Jak pachniał wosk po rozpaleniu? Do odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do dalszej części posta :)
Wosk z rześkiej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Uwodzicielski aromat słodkich owoców, cytrusów, kwiatów lotosu i bursztynu przenoszący nas na afrykańskie Serengeti o zachodzie słońca.
Wosk Serengeti Sunset można kupić najłatwiej w sklepach internetowych. Ja zaopatruję się najczęściej w sklepie Goodies.pl gdzie wszystkie woski kosztują 8zł / szt.
Etykietka tego wosku jest prześliczna. Przedstawia nam majestatyczny zachód słońca na afrykańskiej sawannie. W tle oczywiście wosk, który swym pomarańczowym kolorem przywodzi na myśl właśnie zachodzące słoneczko. Cudo!
Przed odpaleniem w wosku wyczuwałam słodkie pomarańcze oraz lekką nutę owoców cytrusowych. Połączenie tych dwóch aromatów dało naprawdę fajny i świeży zapach. Ma on jednak w sobie jeszcze coś, jakąś tajemniczość, którą jest zapewne woń kwiatów lotosu i bursztynu, czego mogę się tylko domyślać ;)
Miałam co do tego wosku wielkie oczekiwania, myślałam nawet, że będę pragnęła mieć dużą świecę Serengeti Sunset. Po odpaleniu wosku w kominku i po jego całkowitym rozgrzaniu okazało się jednak, że zapach nieco różni się od tego, który czuć "na sucho". Przede wszystkim jest bardziej intensywny, może nie tyle duszący, ale drapiący w gardło. Nie jest on jednak nieprzyjemnym aromatem. Czuć to specyficzne połączenie pomarańczek, cytryn oraz tych pozostałych tajemniczych składników. Daje to mieszankę naprawdę ciekawą i otulającą całe mieszkanie. Tak, ja rzekłabym, że otulającą, choć jest to wosk z linii fresh. Długo jednak z tym zapachem nie dało się wytrzymać. Po jakichś 30 minutach musiałam zgasić kominek. Po uspokojeniu się zapachu stał się on super ładny, przyjemny dla nosa i wypełniający zakamarki już tylko pokoju, w którym był palony, ekskluzywną wonią. Czy zdecyduję się na świecę Serengeti Sunset? Jeszcze nie wiem, ale jak na razie tego całkowicie nie wykluczam ;)
Buziaczki :*